MAŁGORZATA WROCHNA

Trudne pojęcie "wolność"

Bardzo często w otaczającym nas świecie spotykamy się z rozumieniem wolności, jako swobody robienia wszystkiego, na co ma się ochotę. Z drugiej strony, w kościele słyszymy, że nie jest to wtedy wolność, ale "swawola". Papież często napomina nas, abyśmy robili dobry użytek z naszej wolności. Wtedy pojawiają się wątpliwości -- bo jak rozumieć wolność, skoro od razu wiadomo, co my mamy z tą wolnością robić. Powstaje wrażenie, że wolno nam robić wszystko, a właśnie niewolą jest jakiekolwiek ograniczanie tej wolności. Jeżeli chcemy robić dobry użytek z naszej wolności, to czy nie znaczy to, że my właśnie tę naszą wolność ograniczamy.

W tym rozważaniu nie unikniemy pojęć "grzech" i "przykazania". Pojęcie grzechu wydaje się ograniczać naszą wolność, bo grzech to jest właśnie to, czego nam robić nie wolno. Bóg dał nam przykazania, które zaczynają się od słów "nie będziesz". Czyżby więc Bóg zabrał nam w ten sposób wolność, którą uprzednio nam dał, stwarzając nas? Czy jest to prawdziwa wolność, skoro przykazania dyktują nam, co wolno nam robić, a czego nie wolno? Poszukajmy więc co Pismo Święte Nowego Testamentu mówi na temat wolności.

Przede wszystkim najważniejsze w naszych rozważaniach niech będą słowa Pana Jezusa:

Każdy kto popełnia grzech jest niewolnikiem grzechu. J 8, 34

Są to słowa samego Jezusa, więc ludzie wierzący nie mogą mieć tutaj wątpliwości -- każdego, kto popełnia grzech, Jezus nazywa niewolnikiem. Podobnie o niewoli grzechu pisze św. Paweł w liście do Rzymian:

To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. [...] Niech więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. [...] Albowiem grzech nie powinien nad Wami panować. [...] Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu byliście wolni od służby sprawiedliwości. Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć. Rz 6, 7. 12. 14. 20

W całym Piśmie Św. często spotykamy się z pojęciem wolności rozumianym, jako świadomy wybór dobra w przeciwieństwie do grzechu, który jest czymś, co zniewala i niszczy człowieka.

A jak to jest w życiu? Czy my też tak to przeżywamy? Myślę, że tak. Gdyby zadać komukolwiek z nas pytanie: "Czy chcesz zadawać ból drugiemu człowiekowi? Czy chcesz być przyczyną czyichś łez?", na pewno odpowiedzielibyśmy sobie: "Nie, zdecydowanie nie". W głebi serca czujemy potrzebę czynienia dobra i kochania ludzi. A jednak doświadczenie mówi nam, że często nie jesteśmy dobrzy dla siebie nawzajem, że często wypowiadamy nieprzemyślane słowa, którymi ranimy innych ludzi i których to słów potem żałujemy. Jakże często zdarza się, że długa przyjaźń pryska po krótkiej kłótni. Osoba, która została urażona ma żal do tej drugiej strony. Osoba, która zraniła wstydzi się swojego postępowania i często, zamiast przeprosić, woli zapomnieć szybko i tylko unika dawnego przyjaciela. Po prostu nie zawsze robimy to, co naprawdę w głębi serca chcemy robić, nie zawsze mówimy to, co chcielibyśmy powiedzieć.

To jeszcze jest drobiazg, jeśli zdarzyło się nam palnąć jakieś głupstwo w rozmowie. Życie jednak pokazuje, że człowiek potrafi bardzo splątać własny los i bardzo skrzywdzić najbliższe mu osoby. Wyobraźmy sobie, że mamy przed sobą grupę piętnastolatków. W tym wieku człowiek jest jeszcze niewiele skażony złem, a już zaczyna brać los w swoje ręce. Gdyby zadać grupie piętnastoletnich dziewcząt pytanie: "Czy chcesz zabić swoje dziecko, dokonać przerwania ciąży, a potem całe życie czuć się zabójczynią?" na pewno spojrzałyby na nas przerażone i zaskoczone tym strasznym pytaniem. Każda młoda dziewczyna marzy o pięknej miłości trwającej całe życie, jeśli myśli o swoim przyszłym dziecku, to tylko jako o słodkim bobasku. A jednak okrutne statystyki pokazują, że część kobiet decyduje się na przerwanie ciąży.

Gdyby zadać piętnastoletnim chłopakom pytanie: "Czy chcesz być przyczyną rozbicia swojej przyszłej rodziny i skończyć życie jako pijak, któremu nie pomogły żadne kuracje odwykowe?", reakcja byłaby podobna. Młody chłopak może chciałby zostać lotnikiem, a jeśli pomyśli poważnie, to po prostu chciałby mieć zawód dający dobrą pozycję społeczną, stabilne zarobki. Jeśli myśli o przyszłej żonie, to zapewne chciałby znaleźć ładną i miłą dziewczynę, ale na pewno żaden nie chce być pijaczyną. A jednak -- zimne statystyki mówią, że niejeden z nich będzie robił w życiu to, czego nie chce.

Jakże wspaniale opisuje to św. Paweł w Liście do Rzymian, wskazując jednocześnie, że droga do wyzwolenia z grzechu do wolności wiedzie tylko przez Jezusa.

Wiemy przecież, że prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę -- to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech. Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro: bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać -- nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś -- prawu grzechu. Rz 7, 14-25

Wróćmy jeszcze raz do Ewangelii św. Jana:

Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli." Odpowiedzieli Mu: "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżesz Ty możesz mówić: Wolni będziecie?". Odpowiedział im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Każdy kto popełnia grzech jest niewolnikiem grzechu." J 8, 31-34

Tak więc Pismo Św. jednoznacznie określa grzech jako niewolę. Jedyną drogą wiodącą do wyzwolenia nas z grzechu jest sam Jezus. Trwanie w nauce Jezusa, poznanie prawdy, którą On przynosi jest naszym wyzwoleniem.

A teraz postawmy pytanie sobie samym: czego my właściwie chcemy, co jest największym pragnieniem całego życia człowieka. Jeśli szczerze i uparcie będziemy poszukiwać odpowiedzi, to w najgłębszym zakamarku serca znajdziemy pragnienie Boga. Takimi nas stworzył, że w najgłębszej warstwie naszego "ja" pragniemy Jego Samego. Św. Augustyn określił to słowami: "Niespokojne jest serce człowieka, póki nie spocznie w Tobie, Panie." Człowiek niewierzący może określić to, jako pragnienie dobra.

W Liście św. Pawła do Galatów czytamy:

Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie. Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego." Gal 5, 13-14

W głębi serca też odczuwamy, że to, czego naprawdę chcemy -- to kochać drugiego człowieka i być dla niego dobrym. Jesteśmy powołani do wolności i do miłości.

Tak więc, jak nazwać to, co powszechnie narzuca się nam pod pojęciem "wolność"? We współczesnym świecie spotykamy się z takim pojmowaniem słowa "wolność", które dawniej określano jako "swawolę" lub "samowolę". Moim zdaniem nie chodzi tu o wolność, ale o wszechmoc. Bóg dał nam wolność, ale nie dał nam wszechmocy. Wszechmoc zarezerwował dla Siebie Samego. Natomiast wszechmoc mamy obiecaną przez Szatana, który kusi pierwszych ludzi:

Wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Rdz 3, 5

Tę obietnicę wszechmocy nazwali ludzie "wolnością".

Gdyby zapytać homoseksualistę chorego na AIDS, czy chce cierpieć i umierać, na pewno odpowiedziałby, że nie. To czego on chciał, to "wolny" seks i szczęśliwe długie życie. Nie jesteśmy wszechmocni, a i człowiek, który posłuchał obietnicy Szatana nazywając ją wolnością nie jest w stanie uwolnić się od cierpienia i śmierci. Wybrał zło i przekonał się, że wybrał to, czego nie chciał. Można powiedzieć, że jest szczęśliwy, jeśli w końcu dostrzegł, że nie jest to to, czego chciał. Gorzej, jeśli brnie dalej i w takim stanie sumienia umiera.

Przeczytajmy jeszcze dwa fragmenty z Pisma Św.

Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. 1 Kor 6, 12

Zauważmy, że św. Paweł pisze tu "wszystko mi wolno", a nie "wszystko mogę". Jest więc różnica między tym, że mamy wolną wolę, ale nie wszystko możemy -- mamy ograniczone możliwości tzn. nie jesteśmy wszechmocni. Należy odróżnić określenia "wszystko mi wolno" i "wszystko mogę".

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli. Gal 5, 1

We wszystkich zacytowanych fragmentach Pisma Św. wolność jest wolnością do miłości, czymś przeciwnym do niewoli grzechu. A jednak tak często spotykamy się z pojęciem wolności, jako wszechmocy, jako prawa do ustanawiania przykazań lub do ich dowolnej interpretacji. Iluż to ludzi wypowiada się w środkach masowego przekazu za tak rozumianą wolnością. Jakże często głosi się nam tzw. "wolność seksualną". Czyż nie do nich odnoszą się słowa z Listu św.Piotra:

Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami; [...] Za przyjemność uważają rozpustę uprawianą za dnia, jako zakały i plugawcy pławią się w swoich uciechach, gdy z wami są przy stole. Oczy mają pełne kobiety cudzołożnej, oczy nie przestające grzeszyć, uwodzą oni dusze nieutwierdzone. [...] Wypowiadając bowiem słowa wyniosłe a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako niewolnik. 2 P 2, 1-19

Św. Piotr mówi jak możemy rozponać fałszywych proroków, fałszywych nauczycieli -- przez ich rozpustę. Zwróćmy też uwagę na słowa:

Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. 2 P 2, 19

które doskonale określają głosicieli "wolności seksualnej".

Często, kiedy dowiadujemy się czegoś o życiu np. gwiazd filmowych lub muzyków rockowych propagujących tzw. "wolność", to okazuje się, że ci, którzy w rozmaity sposób chcą nas pouczać, jak mamy żyć -- sami nie potrafili ułożyć własnego życia. Tzw. "idole" po przeżyciu paru burzliwych, choć krótkich romansów uciekają w alkohol i narkotyki.

Podsumujmy: bardzo ważne jest właściwe rozumienie trudnego słowa "wolność" w odróżnieniu od pragnienia wszechmocy. Obietnicę Szatana należy nazwać słowem "swawola". Jest to znakomite słowo na określenie dążenia człowieka do decydowania o tym, co dobre, a co złe tak, jak nam to obiecał Wąż w Raju. Słowo "wolność" zarezerwujmy dla określenia możliwości wyboru tego, czego naprawdę pragniemy najbardziej, w najgłębszej istocie naszego serca.

Właściwe znaczenie słowa "wolność" dobrze zrozumiał i pięknie wyraził Leopold Staff w wierszu Wolność:

Ciasno mi, Panie, na kolumnie
Pychy samotnej, gdzie choć stoję,
Trwam sztywny, jakbym leżał w trumnie,
I są spętane ruchy moje.

Wolności pragnę ponad wszystko
Daj mi szerokie pole kołem,
Bym mógł przed Tobą klękać nisko
I jeszcze niżej hołd bić czołem.

⇈ na początek strony ⇈

© 1996-1999 Mateusz